Motto

" Nie chodzi o to, żeby zmienić świnie przy korycie, tylko żeby zlikwidować koryto... "

11 gru 2010

Obowiązkowa edukacja

   Żyjemy w świecie, w którym analfabetyzm został w sumie prawie całkowicie zlikwidowany. "Zawdzięczamy" to obowiązkowej edukacji i to właśnie ona będzie tematem dzisiejszego posta.
   Przez jednych przymusowa edukacja jest uważana za coś dobrego a przez innych za coś okropnego. Ja podzielam zdanie tych drugich. Wszystko co przymusowe narusza wolność i jest po prostu złe.
   Dawniej uczyły się tylko niektóre osoby. Jeśli chodzi o wczesną edukację, która uczy podstaw to korzystały z niej np. dzieci ludzi bogatszych (warto zaznaczyć, że była to tok nauczania indywidualnego – z takiego najwięcej się wynosi) a ich rówieśnicy, których rodziny miały gorszą sytuację materialną zdobywały doświadczenie w pełnieniu jakiegoś zawodu typu piekarz, kowal, szewc itd.
   I czy to było takie straszne, że nie każdy mógł z edukacji korzystać? Nie! Ludzie jakoś żyli i nie buntowali się z tego powodu. W społeczeństwie byli matematycy, sędziowie itp czyli ludzie, którzy skończyli szkołę ale oprócz nich istniała również grupa osób bez wykształcenia, które pełniły bardzo ważną rolę w społeczeństwie jak np. już wcześniej przeze mnie wspomniany piekarz – bardzo ważny zawód.
   A teraz wracamy do czasów obecnych. Obowiązkowo uczą się wszyscy do 18 roku życia. Rządy państw wchodzą w kompetencję rodziców i każą im wysyłać dziecko do szkoły by uczyło się rzeczy w większości przypadków kompletnie niepotrzebnych. Naruszają wolność tych ludzi i nie dają im możliwości wyboru. Uczniowie siedzą po 7-8 godzin w szkole a większość z nich  sprawia wrażenie uczenia się i rozumienia tego jak jest zbudowana komórka organizmu, jakie są funkcje poszczególnych organelli oraz na czym polega Teoria Ewolucji i Newtona.
   W szkołach uczy się można powiedzieć zaawansowanej matematyki w czasie gdy często większość klasy nie potrafi nawet dobrze wykonywać najprostszych działań typu dodawanie/odejmowanie itd. Na języku polskim uczniowie dokonują rozkładów zdań a połowa klasy nie potrafi napisać listu czy streścić książki. Wspomniałem na początku posta o zlikwidowaniu analfabetyzmu. Pisać i czytać może wszyscy potrafią ale też pozostawia to bardzo wiele do życzenia. Nawet w liceum zdarzają się przypadki, które nie potrafią płynnie czytać!
   Tak mniej więcej wygląda właśnie obowiązkowa edukacja. Dzięki niej mamy do czynienia z grupą ludzi wykształconych, pozornie wykształconych oraz niewykształconych. Jak widzicie pojawiła się 1 dodatkowa grupa. Osoby pozornie wykształcone to właśnie wytwór edukacji przymusowej. Właśnie przez tą grupę (chociaż w sumie to bardziej przez sam fakt istnienia takiej formy nauczania) prestiż uczonego bardzo mocno spadł i taki człowiek prawie w ogóle się nie liczy. Jest otaczany przez grupę ludzi, którzy udają, że coś wiedzą i to właśnie na udawaniu, że coś się wie opiera się ten system edukacji.
   Są ludzie, którzy chcą się uczyć i zdobywać wiedzę ale są też tacy, którzy tego robić nie chcą i doskonale to widać. Wystarczy spojrzeć na swoją klasę. Jedni dostają głównie dobre oceny, innym idzie raz dobrze raz gorzej a jeszcze innych nauka kompletnie nie interesuje czego skutkiem jest dostawanie niezbyt dobrych ocen (1 i 2) Rodzic dziecka, które dostaje same złe oceny i nauka go nie fascynuje powinien mieć możliwość podjęcia decyzji o wysłaniu swojego syna lub córki do miejsca (warsztat samochodowy itd.), gdzie nauczy się pracy aby w przyszłości mógł/mogła zarabiać. Nie każdy jest orłem ale kogoś kogo nie interesuje nauka może zainteresować wkręcanie śrubek, szycie butów albo naprawianie czegoś. Poświęci czas do nauczenia się tego i zdobędzie zawód.
   Świat potrzebuje nie tylko wielkich umysłów ale też sportowców, szewców, kierowców i robotników. Dziecko, które nie ma predyspozycji do nauki, w przyszłości może zostanie drugim Adamkiem, Kubicą, Małyszem czy Pudzianowskim i będzie w ten sposób zarabiało i dostarczało rozrywki ludziom. Rząd nie powinien hamować rozwoju młodych ludzi w różnych kierunkach a tym bardziej nie powinien zajmować się sprawami związanymi z edukacją bo to nie urzędnik z Ministerstwa Edukacji wychowuje dziecko i wie co jest dla niego dobre tylko rodzic.
    Oprócz wcześniej wymienionych wad jest jeszcze jedna. W szkołach klasy mają na ogół od 15 do 30 osób. To bardzo dużo. Jak wiadomo nie każdy jest zdolny i nie promieniuje wiedzą. Śmiało można powiedzieć, że często większość osób jest po prostu głupia i woli się zabawiać niż uczyć. I to jest zagrożenie dla kilku inteligentnych i zdolnych ludzi. Przebywają w ciągu dnia po 7h  w klasie z osobami o sporo niższym poziomie intelektualnym i na tym tracą. Jest takie powiedzenie „ Z kim przystajesz, takim się stajesz”. Ci inteligentni nabierają z biegiem czasu cech od głupszych (nie mówię, że osiągną taki poziom jak ci drudzy) czy tego chcą czy nie. Oni po prostu, źle na nich wpływają. Zaburzają i hamują ich rozwój, który w indywidualnym toku nauczania lub w góra 3 osobowej grupie byłby szybszy i bardziej efektowny.
   Prywatna indywidualna edukacja przynosi największe efekty a jak ktoś chce dowodu to proszę spróbować nauczyć się dobrze języka obcego w szkole w grupie 15 osobowej. To prawie niewykonalne. Język taki rozwiniemy co najwyżej na poziomie przeciętnym. Gdy chcemy się uczyć języka to zapisujemy się na prywatne lekcje i wtedy potrafimy o wiele więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz